piątek, 14 czerwca 2013

XXX

- Niemożliwe. – jęknęłam.
- Możliwe, najwidoczniej. Nie wygląda to najlepiej. Jego koledzy też zachowywali się dziwnie. To mi wygląda..
- Na podrzucenie? – spytałam.
- Jak to? – spytał.
Czas zacząć grę.
- Kuba mi mówił, że czuł się jakoś inaczej. Czuli się jakoś inaczej. Wtedy nasunęła mi się myśl „ktoś musiał im wrzucić coś do drinka”. To była otwarta impreza, bez żadnej listy, każdy mógł to zrobić. A ostatnio głośno o takich sprawach. Przed tym wszystkim przyrzekał mi, że nigdy nie brał i nie będzie brał tego świństwa. Preferuje tylko alkohol. Jestem pewna, że świadomie nie zażył żadnych dopalaczy.
- Dlaczego nam pani nic nie powiedziała?
- Szok… To dobry facet, nie zrobiłby czegoś takiego.
- Chyba ma pani rację.. Uczeń UCL i narkotyki? To niemożliwe, jedna z najlepszych uczelni. Jeszcze jeśli pani mówi.. tak. Na pewno ktoś to dosypał.
Ogarnęła mnie ulga. Ktoś zapukał. Do środka weszła pielęgniarka.
- Panie doktorze.. musi pan to zobaczyć. To niemożliwe.. – powiedziała.
- Co się stało? – spytał zdziwiony.
- Jego stan… jest o niebo lepszy.. Jakby tylko go drasnęło. Ja nie wiem jak to jest możliwe..
- Widocznie ma bardzo wytrzymałe i odporne ciało. Za ile będzie mógł wyjść? – spytał spokojnie doktor.
- Chodzi o to, że będzie mógł wyjść już jutro.
- Słucham?! – krzyknął lekko doktor. – Niemożliwe…
- A jednak. – powiedziała. – Wszystko goi się w błyskawicznym tempie.. Nigdy czegoś takiego nie widziałam.
- Muszę to zobaczyć.. – doktor wstał.
Też to zrobiłam. Wyszliśmy z gabinetu. Już skręcałam do wyjścia, ale doktor się spytał:
- A pani nie idzie z nami?
- Nie. – odpowiedziałam. – Muszę iść do domu.
- Rozumiem. Dowidzenia. – powiedział.
- Dowidzenia. – odpowiedziałam i wyszłam.
Spojrzałam na telefon. Emily dzwoniła. Oddzwoniłam.
- Halo? – odebrała.
- No hej, co chciałaś? – spytałam.
- A jestem ciekawa, dlaczego cię nie było.
- Kuba miał mały wypadek.. i musiałam z nim trochę posiedzieć.
- Ohh.. nic mu nie jest, mam nadzieję?
- Raczej nie. Szybko się regeneruje. Aż się lekarze zdziwili, haha. – zaśmiałam się.
- To dobrze. Boże.. – jęknęła.
- Co jest?
- Samantha. Przechodzi się koło tej Sali już 10 raz. Rzygam jej widokiem.
- Powiedz jej, że mnie i Kuby nie ma, to przestanie tak łazić.
- Ej Samantha! – Emily odsunęła telefon dalej i krzyknęła.
- Co? – usłyszałam głos Sam.
- Nie ma ani Kuby ani Moniki nie znajdziesz ich.
Usłyszałam śmiech.
- Wreszcie poszła. – powiedziała już do mnie.
Zaśmiałam się.
- Widzisz. Może nie wróci?
- Mam nadzieję.
- Ale z niej idiotka.. Boże. –jęknęłam.
- Oj każdy wie to od zawsze. Co dzisiaj robisz?
- Wiesz, idę do pracy za godzinę, a później pomagam Bey w pracy nad albumem.
- To super! Wyszłybyśmy kiedyś na pizzę czy coś. Tak dawno nie byłyśmy.
- Jasne. Ale to lepiej jutro. A ty co dziś robisz?
- Peter. – zaśmiała się.
- Mogłam się domyślić.- zawtórowałam.
- Mogłaś.
- Dobra, ja już kończę. – powiedziałam otwierając drzwi do domu.
- Okok, paa. – powiedziała.
- Pa. – odpowiedziałam i otworzyłam drzwi.
Odłożyłam to co miałam na fotel i poszłam od razu na górę. Przebrałam się po szybkim prysznicu. Czarne rurki, jeansowa koszula z kołnierzykiem, czarna marynarka, złoty naszyjnik, falowane włosy, czerwona szminka i eyeliner. Jest dobrze. Bardzo dobrze. Odkąd z nim jestem coraz bardziej się sobie podobam. Patrzę w lustro.. i wydaje mi się, że jestem ładna. To jest całkiem fajne uczucie. Wzięłam torebkę, założyłam buty i wyszłam. Wsiadłam do samochodu i po 30 minutach byłam pod studiem. Wchodząc pokazałam przepustkę i poszłam do pokoju dla dziennikarzy. Akurat Nick był w środku.
- O hej Niks, świetnie wyglądasz. – powiedział i cmoknął mnie w policzek.
- Dziękuję, Ty też. Mam coś konkretnego do roboty? – powiedziałam odkładając torebkę.
- Styles dzisiaj dzwoni do radia. Chcesz z nim przeprowadzić wywiad? – spytał.
- Nie wiem, wiesz… ty od tego jesteś. Mogę go przeprowadzić razem z tobą.
- Ok. To za godzinę bądź już w nagraniowej.
- Chcesz kawy? – spytałam. – Bo idę zrobić.
- Jasne, latte poproszę.
- Już się robi. – uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni.

***

- Dobry wieczór. – powiedziałam do Beyonce.
- Chyba nie jestem aż tak stara. Możesz mówić do mnie normalnie :cześć. – zaśmiała się.  Super, że już jesteś. Mamy trochę pracy. Ale mam wenę, więc jeśli też ją masz, zrobimy wszystko szybko. –
- Wiesz co.. mam wenę.
- Super. Mam już trochę tekstów, ale czuję, że czegoś tu brakuje. Usiądź. – powiedziała wskazując miejsce obok siebie, gdy usiadłam podała mi kartkę. – Patrz. Wydaje mi się, że tu czegoś brakuje.
- Hmm.. – popatrzyłam na tekst. – Jest świetny. Coś konkretnie ci się w nim nie podoba, czy po prostu czujesz, że mogłaby być lepsza?
- Właśnie ogólnie. Nie wiem co jest źle, ale coś jest.
- Ok. – przeanalizowałam piosenkę jeszcze raz. – A gdyby to przenieść tu, a tu powtórzyć jeszcze raz? I tu zmienić szyk zdania, a to zaśpiewać szybciej?
Zaczęła patrzyć na kartkę i przetwarzać wszystko co powiedziałam.
- To jest dobre. Wypróbujmy to i najwyżej w trakcie śpiewania pozmieniamy.
-Dobry pomysł.
Usiadła przy mikrofonie, założyła słuchawki i zaczęłyśmy zmieniać piosenkę.


***


Wzięłam laptopa i położyłam sobie na kolana. Stwierdziłam, że pogadam sobie z ludźmi, dawno tego nie robiłam. Rozmawiałam z Wiktorią przez skype, gdy ktoś zapukał i bez pytania wszedł.
- Kuba? – spytała Wiki.

- Niemożliwe, jest w szpitalu. – odpowiedziałam zdziwiona. – Zobaczę kto to. Trzymaj telefon w pogotowiu. – zaśmiałam się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz