sobota, 18 maja 2013

XX

Przysięgam, że jeśli położy na mnie rękę, tak zmasakruję mu twarz, że nawet własna.. własny ojciec go nie pozna. Ale on wsadził mi rękę we włosy i mnie pocałował. 
DA FUCK?
Nie no ok, to jest bardzo normalne, wcale nie chciał przelecieć jakieś tępej laseczki, wcale nie jest pijany i wcale nie chcę go całować. Smakował whisky. Ciekawe ile wypił.
- Widzisz, jak chcesz to potrafisz być zazdrosna. - powiedział. - Monika jednak nie jest taka opanowana i zdystansowana. 
On ma racje miałam się zdystansować. Wyrwałam mu się i odwróciłam by odejść, ale on znowu złapał moją rękę i stanęłam z nim twarzą w twarz. No prawie, bo jak zwykle byłam niższa. 
- Przecież wiem, że tego chcesz. Odgoniłaś mi dziewczynę to teraz ją zastąp. - powiedział. - Będzie fajnie, będziesz miała co opowiadać.
- Czy ciebie pojebało już do reszty? - spytałam.
W K U R W I Ł   M N I E.
- Nie. Większość dziewczyn będzie ci zazdrościć.
Roześmiałam się.
- Już mi zazdroszczą... i ty nie jesteś mi w tym potrzebny.
Znowu się odwróciłam, a on pociągnął mnie za rękę.
- Mówię poważnie. Masz mi się suko odwdzięczyć, bo odgoniłaś tą dziwkę.
- Ja też mówię poważnie... ODPIERDOL SIĘ KURWA ODE MNIE!
Uderzyłam go w twarz. Od razu wytrzeźwiał. 
- I nie waż się nawet ze mną kontaktować. - syknęłam i poszłam szybkim krokiem w kierunku mojego domu.
- Monika! - krzyknął.
Podniosłam rękę, gestem, żeby się nie odzywał.  Łzy zaczęły mi lecieć po policzkach. Więc taki był? Jezu, jaka ja byłam głupia, Jezu błagam wybacz mi i uchroń od wszelkich facetów na tej ziemi. Poczułam rękę na moim ramieniu.
- Zost.. - warknęłam.
- Przepraszam. - przerwał mi i mnie przytulił.
Próbowałam mu się wyrwać, ale był za silny. To jest jakaś paranoja. Łzy zaczęły szybciej spływać mi po policzku.
- Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Kiedy jestem wstawiony i wkurzony... to lepiej się nie zbliżać.
- Kurwa mać, przychodzę do ciebie o 23, tylko dlatego, że do mnie dzwoniłeś, bo chcesz " o nas porozmawiać ", a ty zabawiasz się z jakimiś laskami? To nie jest normalne. a czegoś takiego nie toleruję i chcę żebyś mnie puścił.
- Nie.
- No kurwa.
- Nie przeklinaj tak.
- Ciekawe jak inaczej mam wyładować moją złość? Bo ja nikogo nie biję i z nikim się nie umawiam na jednorazowy seks.
Rozluźnił uścisk.
- Puść mnie. Zrozum, że z każdym dniem coraz bardziej mnie do siebie zniechęcasz.
- Zrozum, że jestem nieznośny, bo powiedziałaś, że nie chcesz ze mną być.
- Zrozum, że to nie ma nic do rzeczy, bo powinieneś żyć dalej, nie jestem jedyną dziewczyną na świecie.
- Zrozum, że jesteś jedyną, której chcę.
- Jakoś dziwnie to pokazujesz.
- Wiem... muszę nad sobą pracować...
- Mam nadzieję, że jakaś dziewczyna ci w tym pomoże. Bo ja nie daję rady. Psychicznie. Myślałam, że dam... ale nie daję rady. Nie umiem. Znajdziesz kogoś lepszego.
- Nie chcę nikogo innego. - warknął.
- Tylko tak ci się wydaje.. też miałam takie omamy, nie raz i nie dwa.
- Czy ty jesteś aż taka głupia, czy po prostu nie chcesz zrozumieć? JA CIĘ KOCHAM.
Niby tylko dwa słowa. Dwa głupie słowa, z ust nieznośnego faceta. A ile dają radości i niepewności zarazem. Ten idiota mnie kocha. Rzadko to słyszę od facetów. Wszystkim dawałam od razu do zrozumienia, że nie jestem zainteresowana. Rzadko byłam zainteresowana. Bardzo rzadko. Wystarczył jeden dupek na mojej drodze by całkiem zdystansować się wobec miłości. Byłam szczęśliwa. Chociaż może nie byłam? Może to było tylko złudzenie? Szczęśliwa byłam wtedy, kiedy byłam z Kubą. Ten głupi idiota namieszał w moim życiu. Nie powinien był tego robić. On nie jest chłopakiem dla mnie. Mógł się w ogóle nie pojawiać. Nie musiałabym wtedy podejmować takich decyzji.
- Kuba... czy ty tego naprawdę nie widzisz? Nie zauważasz? Nie jesteśmy dla siebie stworzeni. Co chwile staje nam coś na przeszkodzie. Ja nie chcę tak żyć. Nie mam zamiaru tak żyć. Właśnie się dowiedziałam, że jestem suką oraz że gdy jesteś zły lub rozczarowany znajdujesz sobie panienkę na jedną noc. Nie chcę takiego Kuby.
- To jest trudniejsze, niż jesteś sobie w stanie wyobrazić. Zmiana. Musiałbym przestać robić to, co zawsze robiłem. A to jest naprawdę trudne. - powiedział.
- Wiem. I dlatego nie chcę,  żebyś się zmieniał. Co to byłby za związek? Nie kochałabym wtedy prawdziwego ciebie, tylko osobę, którą byś był po zmianie. 
- Jesteś niemożliwa. Najpierw chcesz, żebym się zmienił, a teraz nie?
- Nigdy nie chciałam żebyś się zmieniał dla mnie. Mówię teraz, że nie mogę być z tobą. Głównie przez to jaki jesteś. Więc po prostu rozstańmy się, pójdźmy własną drogą i tyle.
- Zrozum durna kobieto, że takiego wyjścia nie chcę?!
- Myślisz, że ja chcę?! - wybuchłam. - Oczywiście, że nie! Ale życie zmusza nas do podejmowania działań, na które nie mamy ochoty. Po prostu. Odkąd się pojawiłeś mam same problemy. TY JESTEŚ PROBLEMEM. Nie wiem co mam robić, mówić, myśleć. Nie wiem czego chcę. Nigdy tak nie miałam, dlatego wolę wrócić do poprzedniego stylu życia. Bez mężczyzn. Spokojne, normalne, bezproblemowe życie.
- Nie chcesz tego.
- Czyżby?
- Gdybyś tego chciała, nie przyszłabyś do mnie, nie odgoniłabyś tej laski i nie rozmawiałabyś ze mną teraz.
- No tak się składa, że innego wyjścia nie mam, bo jesteś za silny.
Poczułam wibrację klatki piersiowej, gdy się śmiał.
- Naprawdę chcesz mnie zostawić? Zapomnieć o mnie? Równie dobrze mogłaś tego nie zaczynać.
- A skąd miałam wiedzieć jaki jesteś? Spróbowałam, nie wyszło, tak się dzieję. Już dawno zdecydowałam, że to koniec. Ale ty, postąpiłeś najgorzej jak mogłeś... Zamiast..
- Możemy do tego nie wracać? - przerwał mi. 
- Nie, nie możemy. Bo pogorszyłeś tym sprawę. Zachowałeś się beznadziejne. Obiecałam ci, że gdy coś mi się stanie...
- Ale nic ci nie jest. Powiedziałaś, że jak coś ci się stanie to zakończysz wszystko... ale ty to zrobiłaś zanim coś ci się stało.
- I lepiej! Bóg wie, co możesz mi zrobić...
Poczułam jak sztywnieje.
- Nic.Ci.Nie.Zrobię. - podkreślił każde słowo. - A na pewno nie dam ci odejść. Wy, baby, macie jakiś dziwny nawyk robienia rzeczy, których nie chcecie.
- Bo myślimy realistycznie. Pocierpię, ale potem będę szczęśliwa. Tak samo będzie z tobą.
- Nie sądzę. Przestań zaprzeczać własnemu sercu i po prostu ze mną bądź.
- KURWA, CHCIAŁEŚ PRZED CHWILĄ PÓJŚĆ DO ŁÓŻKA Z JAKĄŚ BYLE JAKĄ DZIEWCZYNĄ! NAZWAŁEŚ MNIE SUKĄ! PRAWIE ROZWALIŁEŚ MI GŁOWĘ! STRACIŁAM PAMIĘĆ, A TY MNIE OKŁAMAŁEŚ! Tyle rzeczy spieprzyłeś....
- Nie jestem idealny. Nie musisz mi mówić teraz.. zastanów się porządnie czy tego chcesz. 
- Kuba, mówiłam już...
- Zastanów się nad tym. Nie wiem czy chcesz rzucić mnie pod wpływem impulsu.
Chyba nie chcę... Pocałował mnie w czubek głowy i rozluźnił uścisk.
- Dostanę buziaka? Bo jak ma to być ten ostatni...
- Nie. - przerwałam mu, szybko wyplątałam z jego objęć i ruszyłam w stronę domu.
Czułam jego wzrok na sobie. Spadaj Koron. Nie mam pojęcia co mam zrobić. To był taki dobry wieczór, a on znowu zrobił mi mętlik w głowie. Która to godzina... Wpół do drugiej. No ok, mam jeszcze wolne. Dopiero czwartek.. to znaczy już piątek. O 13 do Kate. Idę spać.. nie mam zamiaru się z tym męczyć. Nie dzisiaj.




***


Obudziłam się w środku nocy. Nawet we śnie mnie prześladuje... " Zastanów się " . Ja nie wiem co zrobię. Nie mam pojęcia. Z jednej strony go potrzebuję...a z drugiej to nie chcę go znać. 
- Uggghhhhh. - stęknęłam i uderzyłam w poduszkę.
Chcę spać. Zamknęłam oczy. CHCĘ SPAĆ.



***


Obudziły mnie promienie słoneczne. Bolały mnie plecy i nie spałam za dobrze. Spojrzałam na zegarek. Po 11. super. Szybko wstałam, wzięłam prysznic, zjadłam coś i wyszłam do samochodu. Gdy dojechałam na miejsce była za pięć 13. Akurat.
- Jak tniemy? - spytała, gdy siadłam na fotelu.
- Krótko.
- Kocham to. - powiedziała i zabrała się do roboty.


***


- I jak? - spytała Kate.
- Jest zajebiście. - stwierdziłam z podziwem.
Z czegoś takiego:http://data.whicdn.com/images/61856398/large.jpg ( identyczne, nawet kolor) NA TO: http://data.whicdn.com/images/57412492/tumblr_mkpefyoMAt1rcd6bdo1_500_large.png ( kolor taki jak wcześniej był )
- Też mi się podoba - powiedziała. - Lubię, że mogę ci zawsze obciąć włosy na krótko.
- Też to lubię.
Zadzwonił mi telefon. Nie zdążyłam spojrzeć na wyświetlacz, od razu odebrałam.
- Halo?
- Hej... - zaczął niepewnie Kuba.- Nadal jesteś zła?
Nagle cała złość mi wróciła.
- Tak. - odpowiedziałam oschle.
- To źle... spotkaj się ze mną.
- A gdzie maniery?
- Proszę.. błagam, spotkaj się ze mną.
Kate słyszała wszystko. Patrzyła się na mnie jak na obrazek. Nic nie wiedziała.. o nim.. o kłótni... w ogóle o sytuacji. Powiedziała bezgłośnie "Zgódź się". Gdybyś tylko wiedziała...
- Dobrze.. - powiedziałam niechętnie. - Gdzie i kiedy?
- U mnie, za dwie godzinki? Przyjdę po ciebie.
- Nie trzeba.. nie będzie mnie wtedy w domu. Przyjadę samochodem.
- Będziesz z kimś? - spytał ostro.
- Tak, owszem. Przyjadę za dwie godziny, pa.
Nie dałam szansy mu odpowiedzieć i natychmiast się rozłączyłam.
- Kto to? Co jest grane?
Szybko streściłam jej wszystko. Ploteczki u fryzjerki, nie ma co. Przyjaźniłam się z nią, była niewiele starsza.
- Trochę poplątane.. ale nadal się stara... u mnie tylu facetów się poddało, gdy zaczęłam wymagać, gdy zaczęły się kłopoty. Znacie się tak krótko, a on naprawdę się stara. Chce ci pokazać, że mu zależy. Musicie trochę porozmawiać. Dużo rozmawiać. Nie możesz go winić za jego psychikę... to się kształtuje samo, wszystko wpływa na psychikę. Jednak on, nie może się ciągle nią usprawiedliwiać. Musi się zmienić... ale nie da się zmienić szybko. Musisz go wspierać.. wiesz.. on musi wiedzieć, że ma po co się zmienić. Dlatego, gdy go zostawiłaś, znowu zaczął imprezować, podrywać dupy. Mówił, że tak robił. Gdy z nim byłaś, nie robił tego.
- Masz rację. Nie powinnam się chyba tak wściekać.. chociaż z drugiej strony on mnie uderzył. Nie raz. To nie jet normalne.
- Monika, patologiczna rodzina ma ogromny wpływ na jego zachowanie. Założę się, że chciał uderzyć cię o wiele więcej razy niż to zrobił. Ty może tego nie widzisz, ale pewnie nie raz się powstrzymuje.
Zaczęłam się nad tym zastanawiać. Ona mądrze mówi. Chociaż z drugiej strony.. to jest takie popieprzone. Nie ogarniam tego... i nikomu nie życzę takich rzeczy.. takich wydarzeń.. i takiej niepewności.
 - Dzięki za włosy i za radę. - powiedziałam uśmiechając się. - Dałaś mi do myślenia.. ale muszę już lecieć.
- Pa. - powiedziała z uśmiechem.
- Pa. - odwzajemniłam uśmiech.
Wsiadłam do samochodu i pojechałam do TESCO.


***


Dobra... zakupy zrobione, włosy zrobione, paznokcie też zrobione. Ile mi to zajęło? Półtorej godziny. Akurat. Pół godziny powrót i jestem w domu. Jechałam podśpiewując piosenki z radia. Nie miałam pojęcia co myśleć. Nie miałam pojęcia co robić. Jak zwykle wszystko pójdzie spontanicznie. Ughh... No i dojechałam. Ciche westchnienie wydało się z moich ust. Dam radę. Jestem silna. Zależy mu, więc nie spieprzy. Przynajmniej mam taką nadzieję. Wyszłam z samochodu. Nagle Kuba pojawił się przede mną.
- Z kim byłaś? - spytał od razu.
- Cześć, też miło cię widzieć, nie sądzisz, że mamy dziś świetną pogodę? - powiedziałam sarkastycznie.
- Lubisz mnie denerwować?
- Może.
Wypuścił głośno powietrze. Powinnam przestać.. ale nie mogłam. Nie umiałam.
- O czym chciałbyś porozmawiać?
- To chyba oczywiste...
- No dla mnie nie. Pamiętasz, co się wczoraj działo, prawda?
Przełknął głośno ślinę.
- Więc po co chcesz ze mną rozmawiać? Dałeś mi jasno do zrozumienia...
- Przestań do cholery mówić za mnie i wyobrażać sobie różne rzeczy. Nie wiesz co myślałem, chciałem zrobić.
- Powiedziałeś mi.. więc chyba wiem.
- Nie wiesz! Zrozum, że nie wiesz wszystkiego. Wymyśliłaś coś sobie i się tego trzymasz. I jednak wolałbym porozmawiać o tym bez świadków.
Rozejrzałam się. Osoby, które nas mijały, patrzyły się na nas.
- Też bym wolała.
Poszliśmy do jego mieszkania. Usiedliśmy na kanapie. Nastała cisza. Nie miałam zamiaru się pierwsza odzywać. Ma mi wszystko wytłumaczyć sam z siebie.Nie wiem ile tak siedzieliśmy. Ja oglądałam ptaki za oknem. 
- Wiem jak to wyglądało.. - zaczął. - I wiem jakby to się skończyło... jestem wdzięczny, że ją odgoniłaś... i przepraszam, że byłem taki.. byłem taki.. zachowałem się jak..
- Popierdolony dupek. - wtrąciłam.
- Tak. Staram się zmienić.. naprawdę. Dla ciebie.. bo mi zależy. Chcę żebyś to wiedziała. Dajesz mi motywację. Dla ciebie chcę być lepszy. Nikt nie miał wcześniej na mnie takiego wpływu. Chcę po prostu opanować agresję. Nie chcę być taki jak mój ojciec. Brzydzę się nim. To dlatego.. przez to, że nie chciałaś ze mną być.. przez to tak się zachowałem. Bez ciebie raczej się nie zmienię... nie wiem czy w ogóle się zmienię. Chciałbym.. ale chciałbym żebyś mnie kochała i tak... żeby ci na mnie zależało tak po prostu. Dwie osoby, które mnie kochały.. opuściły już ten świat... Teraz tylko ty pokazałaś, że potrafię być dobry. Po ich śmierci nikt mi nie pokazał, że coś znaczę. Nikt. Nie chcę cię bić.. nie chcę nikogo bić.. ale po prostu nie umiem tego nie robić... jeśli nikomu na mnie nie zależy. Ja po prostu...
Przerwałam mu. Podeszłam, usiadłam mu na kolanach i pocałowałam. On się tak przede mną otworzył.  Przytuliłam go. Położyłam moją głowę na jego klatce piersiowej. Mam w dupie co jest w stanie mi zrobić. Wiem, że umiem to powstrzymać.. a skoro w tak krótkim czasie zaczęło mi zależeć... to coś musi być na rzeczy. Chyba go kocham. To zdanie mnie przeraża... ale taka jest prawda.
- Czyli wszystko w porządku? - spytał.
- Nie, tak tylko ci siedzę na kolanach, zaraz wyjdę. - zaśmiałam się.
Odprężył się. Poczułam to.
- Bo wiesz... mam dla ciebie niespodziankę...
- Hmm? - odsunęłam się trochę.
Sięgnął do kieszeni. Wyjął pudełeczko i mi je podał. Otworzyłam. Pierścionek... PIERŚCIONEK?! CO?!



_________________________________________________________________________

Przepraszam: dużo pracy miałam i nadal mam. : )

INSPIRACJE:
Demi Lovato - In Case
Demi Lovato - Nightingale
Kings Of Leon - Sex On Fire
Kings Of Leon - Closer
Fya ft. Smujji - Must Be Love
Beyonce ft. Andre 3000 - Back To Black

1 komentarz: