piątek, 3 maja 2013

XV

Obudziłam się i rozejrzałam. Wszędzie biało, jakieś urządzenia cicho pobrzękiwały. Jestem w szpitalu... Co jest? Dlaczego? Przez okno zobaczyłam  Wiktorię kłócącą się z jakimś chłopakiem. Strasznie przystojnym chłopakiem. Wydawał mi się znajomy ale nie wiedziałam skąd. Przyglądałam im się całkiem długo. W końcu chłopak zauważył i zaczął iść w stronę drzwi. Wiktoria go zatrzymała. On odtrącił jej ręce i zrobił to co zamierzał.
- Jak się czujesz skarbie? - spytał. - Nawet nie wiesz jak mi głupio..
- Yyyy.. - nie wiedziałam co powiedzieć. - Dlaczego jest ci głupio?
- No bo przecież.. Chwila. Nic nie pamiętasz?
Zrobiło mi się głupio.. 
- A powinnam? Pamiętam, że szłam do sklepu.. Tak, to jest ostatnia czynność, którą pamiętam.
- O kurwa... Przepraszam. - powiedział i wyszedł.
Powiedział coś Wiktorii z przerażeniem na twarzy. Cholera, głowa mnie boli i czuję się dziwnie, jakbym miała dziurę w pamięci. Czy ja straciłam pamięć? Mam nadzieję, że nic ważnego się nie wydarzyło. Do sali weszła Wiktoria.
- Niks, pamiętasz jak spotkałaś Kubę? - spytała.
Spojrzałam na chłopaka?
- Więc masz na imię Kuba.. pasuje ci. - powiedziałam do niego. - Tak nie za bardzo. - zwróciłam się do Wiki.
- To słabo... naprawdę. Sporo się zmieniło od czasu, gdy wyszłaś do sklepu. 
- Między innymi to, że jesteśmy razem. - wtrącił Kuba.
Spojrzałam  na niego oniemiała. Co? Kuba schylił się i szepnął Wiktorii coś na ucho. Ona spojrzała na niego z oburzeniem.
- Chyba nie sądzisz, że.. ! - zaczęła krzyczeć
- Błagam... to był jeden jedyny raz.
- Nie wiem, sami to załatwcie... ale to nie jest dobry pomysł.
- Mogę wiedzieć o co chodzi? - spytałam rozdrażniona.
- A to nie jest ważne. - powiedziała niepewnie Wiktoria.
- NIE WMAWIAJ MI GŁUPOT! - krzyknęłam.
- Wróciła. - powiedział Kuba z uśmiechem.
- Kurde.. to nie jest śmieszne. Ja ciebie nie pamiętam, to jest tak jakbym cię nie znała!
Otworzył szerzej oczy.
- Nie byłeś tego świadomy wcześniej? - spytałam zaskoczona jego głupotą.
- Tak nie za bardzo... widziałem to w troszkę innym świetle.
- Jakim? - spytałam zaciekawiona.
- Sam nie wiem. Innym. - powiedział niepewnie.
Ukrywają coś przede mną i nie chcę tego powiedzieć. Nie to nie. Nie mam zamiaru naciskać.
- Nie powinniście zawołać pielęgniarki czy coś? - spytałam.
- No tak.. Raczej powinniśmy. - powiedział Kuba i wyszedł.
- O co chodzi? - spytałam.
- Oj Monia.. to wszystko jest takie poplątane.. trudne.. on ma smutną przeszłość, jego  rodzina była biedna, jego ojciec był agresywny, siostra mu umarła.. on też jest troszkę agresywny, ale nigdy ci nic nie zrobił. Pokłóciliście się.. i jak wychodziłaś z domu spadłaś ze schodów.
- Jest agresywny? I ja z nim jestem? To trochę jak nie ja.
- Bo nie wydawał się być taki.. odkryłaś to później, ale zdążyłaś się zadurzyć.
- Jezuu.. nic nie pamiętam.. nawet nie wiesz jakie to wkurzające.
- Domyślam się. - powiedziała.
- Dzień dobry. - powiedział lekarz gdy wszedł. - Obudziła się pani. Baliśmy się, że zapadła pani w śpiączkę.
CO?
- Nie wiem jak to możliwe by spadając ze schodów mieć takie obrażenia głowy. - kontynuował.
Kuba się wzdrygnął.
- Cóż, musimy panią zbadać i wtedy ustalimy kiedy pani wyjdzie.
- Rozumiem. - powiedziałam.
- Więc proszę resztę o wyjście. - powiedział.
Wiktoria i Kuba wyszli z sali. Lekarz świecił mi w oczy i sprawdzał ogólnie czy kontaktuję.
- Ma pani bardzo silny organizm. Może pani wyjść za godzinę. - powiedział po wszystkim.
- Bardzo się cieszę. - odpowiedziałam z ulgą.
- Proszę tylko na siebie uważać, szczególnie na głowę. Dam pani leki, jeśli ból się nasili proszę od razu tu wrócić.
- Oczywiście. - odpowiedziałam.
***

- Szkoda, że musicie jutro już jechać. - powiedziałam. - Nic nie pamiętam z naszego spotkania, więc tak trochę nadal za wami tęsknie.
- Nawet nie wiesz jak nam przykro.. - powiedziała Dan.
Wszyscy opowiedzieli mi wszystko z dokładnymi szczegółami co się działo. Nie mogłam uwierzyć, że poznałam Beyonce, Jaya, Labrintha i resztę. To by było zbyt piękne. Nie wspominali nic o moim "chłopaku" ..
- A co z Kubą? - spytałam. - Bo to niemożliwe, żebym ani razu się z nim nie spotkała.
- Ohh.. spotykałaś się z nim codziennie, byłaś od niego uzależniona. Kochałaś go. - powiedział Harry. - Pomimo jego charakteru, który czasem się ujawniał. Uspokajałaś go. Tylko ty tak na niego działałaś.
- Wydawał się naprawdę w porządku, gdy go poznałam. - wtrąciła El.
- Ughh.. to takie głupie jak się nic nie pamięta.. - powiedziałam z irytacją.
- Masz nagrane kilka rzeczy, które robiłyśmy na laptopie. Możesz pooglądać. - powiedział Lou.
- Na pewno to zrobię. - powiedziałam.
Było już całkiem późno, a mnie okropnie bolała głowa, więc przeprosiłam wszystkich i poszłam spać. Jakoś dziwnie się czułam. Jakby czegoś brakowało... Jakby ktoś powinien spać obok. Nie mogłam zasnąć. Nagle do pokoju ktoś wszedł.
- Śpisz już? - spytał nieznany mi głos.
- Nie. - powiedziałam i zapaliłam lampkę. - Jakoś nie mogę. - To był Kuba.
- Nie dziwię ci się. Przyszedłem zobaczyć co u ciebie. - powiedział. - Mogę się położyć obok ciebie?
Chwilę się wahałam. 
- Myślałem, że mogę ci poopowiadać co się działo.
- No ok. - powiedziałam. - Kładź się.
Nawet przez chwilę się nie wahał. Od razu położył się obok mnie i zaczął opowiadać. Nie pominął chyba nic, opowiedział nawet nasze kłótnie. Miałam małe przebłyski obrazów, jakby starych urywanych filmów.  Odkąd się położył poczułam się lepiej. Jakby wszystko było na swoim miejscu. Od czasu do czasu się śmiałam z jego opowiadań. Wywalenie się podczas ucieczki to coś bardzo prawdopodobnego jak dla mnie. Zawsze wywalałam się w najmniej odpowiednich momentach. Niczym Demi Lovato na scenie, haha.
- Przypomniało ci się coś? - spytał gdy skończył.
- Miałam jakieś przebłyski wspomnień. Pamiętam to zamieszanie w nocy u ciebie w kuchni. Tak mi przebłysnęło jak deja vu. 
- Przynajmniej tyle. Dobra, już idę możesz iść spać. - powiedział delikatnie się podnosząc.
- Czekaj. - powiedziałam zaskakując samą siebie.
Spojrzał się na mnie równie zaskoczony.
- Może zostaniesz? - spytałam.
Rozszerzył oczy.
- Ok, jasne, jeśli chcesz. - powiedział.
On jest naprawdę przystojny. Zdjął spodnie i koszulkę i wszedł pod kołdrę. Taki przystojniak chciałby być ze mną? Trochę dziwne. Nadal czułam głupią pustkę. On mnie objął mocno od tyłu. Zaskoczył tym mnie. Musiał to zauważyć.
- Przepraszam.. zawsze tak robiłem. - rozluźnił uścisk.
- Nie, jest ok, naprawdę. Całkiem przyjemnie.
- No ja myślę. - powiedział śmiejąc się i przytulił mnie tak jak wcześniej.
I to całkiem zapełniło moją pustkę. Czyli wszystko wskazuje na to, że strasznie mi na nim zależało. I chyba nadal tak jest, skoro nie mogę zasnąć gdy nie ma go przy mnie.
- Dobranoc. - powiedział.
- Dobranoc. - odpowiedziałam i zamknęłam oczy. 


***

Od razu się obudziłam, gdy wyczułam, że nie ma go przy mnie. Miałam deja vu i zeszłam do kuchni. Tam go spotkałam z nożem.
- Będziesz jadł o tej godzinie? - spytałam zaspana.
Nagle znowu doszło do mnie co się dzieje.
- ZOSTAW TO! - krzyknęłam i nogą kopnęłam nóż tak, by nie zranić ani jego ani mnie.
- Co jest? - spytał zaspanym głosem.
Spojrzałam na niego zaskoczona. 
- Znowu? - spytał.
Kiwnęłam twierdząco głową.
- Cholera. - powiedział cicho.
- Chodź już. - pociągnęłam go za rękę w stronę schodów.
Poszedł za mną nie puszczając mojej ręki. Powoli moje uczucia zaczynały wracać, albo mi się tylko wydawało. Już byliśmy w pokoju, zamykałam drzwi, gdy on przyparł mnie do ściany i pocałował namiętnie i długo. Kurde. Dobry to on jest.
- Przepraszam. - powiedział niezbyt szczerze. - Stęskniłem się troszkę.
-Rzuciłam się na niego i też pocałowałam. Całkiem agresywnie. Poczułam jak się uśmiecha. Razem z tym przypomniało mi się kilka chwil gdy uśmiechał się przy pocałunku. Bogu dzięki, bałam się, że to trwały uraz.
- A teraz spać. - powiedziałam gdy skończyliśmy.
Położyliśmy się do łóżka i zasnęliśmy po kilku minutach.


***


Otworzyłam oczy pod wpływem gorąca. Kuba całkiem mnie oplótł. Nadal spał. Spojrzałam na zegarek. Już 9:40 . Cholera. Szybko podniosłam się z łóżka, on od razu się obudził. Zaczął się śmiać gdy szybko się przebrałam i zbiegłam na dół. 
Wszyscy czekali pod drzwiami.
- Już mieliśmy iść cię budzić. - powiedziała Wiktoria ze śmiechem.
- Kurde, nie chcę żebyście odjeżdżali. - powiedziałam smutno.
- Musimy kochanie. - powiedział Harry.
Ugh.. nienawidzę rozstań. Przytuliłam każdego po kolei.
- A buziak to co? - spytał Niall.
Zaczęłam się śmiać i dałam każdemu całusa w policzek. Pożegnaliśmy się i odjechali. Odwróciłam się. Kuba stał na schodach i przyglądał mi się bacznie. 
- Coś nie tak? - spytałam.
- Wszystko ok. - powiedział i uśmiechnął się.
Czułam się dziwnie. Jakbym go nie znała, ale jakbym spędziła z nim całe życie. To jest dziwne.
- Chcesz śniadanie? - spytałam, ale dobrze znałam odpowiedź
- Taaak.. Twoje omlety. - powiedział.
Jadł moje omlety? Kuźwa, na serio głupio jest nic nie pamiętać.
- Ok.
Po 10 minutach omlety były gotowe. Zawołałam go do mnie. Miał mokre włosy i tylko spodnie. Musiał być po prysznicu. Fajną miał klatę. Poczułam się jak nastolatka mówiąc coś takiego w myślach. Pamiętam w liceum komentowałam każdego przystojnego chłopaka, niczym jakaś łowczyni ciasteczek. Haha. Uśmiechnęłam się na samą myśl wspomnień ze szkoły średniej. Kochałam ją i zawdzięczałam jej bardzo przyjemny okres z mojego życia.
- Możesz dać mi mleko i polewę karmelową? - wyrwał mnie z rozważań Kuba.
- Sam sobie weź. - powiedziałam.
Uśmiechnął się.
- Pomimo twojego urazu, jesteś taka sama.
- A jaka miałabym być? - spytałam z ironią.
- Nie wiem. Cieszę się, że się nie zmieniłaś.
Uśmiechnęłam się. I niby on jest agresywny? On jest słodki, nie agresywny.
- Ja raczej też - powiedziałam i wróciłam do jedzenia.
Wziął sobie mleko, i dwie szklanki. Postawił mi szklankę i nalał, a potem nalał sobie. On jest uroczy. Śniadanie minęło na rozmowie, o wszystkim. Pytałam się ogólnie o wszystko, nic nie pamiętałam o nim. 
- Może pójdziemy do mnie? Żebyś wiedziała, gdzie mieszkam. - powiedział żartobliwie. 
- Możemy tak zrobić. - powiedziałam uśmiechając się.
Wyszliśmy i wziął mnie za rękę. Mieszkał jakieś 3 minuty ode mnie. Bardzo dobrze. To chyba plus. Będę mogła pójść do niego za każdym razem gdy będzie mi źle i vice versa. 
- Ładnie tu. - powiedziałam wchodząc do mieszkania.
- Wiem. To znaczy... Mówiłaś mi już to.
- Mhmm... - Spojrzałam na stojak z płytami. - Lubisz Beyo... - ale nie dokończyłam. Przypomniało mi się, że już o to pytałam. 
- Przypomniałaś sobie? - spytał, gdy zauważył, że zamarłam.
- Tak... - powiedziałam. 
Próbowałam sobie przypomnieć sobie coś jeszcze, ale nie mogłam. Pamiętałam tylko jak tu przyszłam, a potem dołączyła El. Nic poza tym.
- Przypominają mi się tylko krótkie chwile.. dzień, a nie tydzień. Rozumiesz...
- Tak, tak.

***

- Możesz zostać na noc. - powiedział, gdy zauważyłam, że już późno.
- Wiesz, nie mam ubrań i w ogóle. - powiedziałam gdy zadzwonił mi telefon.
- Halo? - odebrałam.
- Hej kochanie, jak się czujesz. - to Harry.
- A całkiem dobrze. - powiedziałam uśmiechając się. - Przypomniałam sobie kilka rzeczy.
- To dobrze. - wyczułam uśmiech. - Jak będziemy w Londynie to wpadniemy.
- Jak zawsze zresztą...
- I tym razem będę spał na najwygodniejszym łóżku.
- HARRY! - krzyknęłam rozbawiona. Moje było zawsze najwygodniejsze.
- No żartuję, żartuję.
Spojrzałam na Kubę i uśmiech momentalnie opuścił moją twarz. Patrzył się w bok i zaciskał pięści.
- Ej, muszę kończyć.. - powiedziałam.
- Jesteś z nim? - spytał smutno.
- Tak. - nie rozumiałam jego tonu.- Pozdrów wszystkich.
- Oczywiście. Pa piękna.
- Hej. - rozłączyłam się. 
- Co jest? - zwróciłam się do Kuby.
- Nic.
- Kuba.. nie zachowuj się jak gówniarz i powiedz mi co cię gnębi.
- POWIEDZIAŁEM, ŻE NIC! - krzyknął przeraźliwie głośno.
Otworzyłam szerzej oczy.
- Słucham? - zdziwiłam się.
- Czy ty naprawdę nie widzisz, że on cię podrywa? - spytał spokojniej.
- Nie. To są żarty. Zawsze tak robiliśmy. On jest raczej.. jak kuzyn..
- Z kuzynem też tak robisz? - spytał wściekle. - Bo nie sądzę.
- To cię zdziwię, bo tak.
Otworzył usta ze zdziwienia. I co teraz?
- Nie ważne. Nie chodzi o twojego brata, tylko o Harrego.
- Nie ufasz mi, prawda? - spytałam.
- Ufam. Nie ufam jemu. - powiedział z pogardą.
- Czy tego chcesz, czy nie, będę się z nim przyjaźnić.
Zmarszczył brwi. Był wkurzony. Nie bałam się go. Nigdy nie byłam strachliwa.
- Przepraszam, na chwilę. - Wstał, podszedł do ściany i uderzył w nią mocno.
Byłam zaskoczona. Przyszedł i usiadł.
- Lepiej? - spytałam.
- Nie.
Znowu mnie zaskoczył.
" Tylko ty potrafisz go uspokoić" Ale jak? Nie pamiętałam kompletnie. Instynkt. Wgramoliłam się na jego kolana i przytuliłam się do jego szyi. Odetchnął głęboko. 
- Myślałem, że nic nie pamiętasz.. że uciekniesz.
- Instynkt. Nie jestem taka. Powinieneś wiedzieć.
- Wiem..ale po ostatniej kłótni...
- Nie kończ. I tak tego nie pamiętam.
- Jak wolisz.
Jednak zaczęłam się zastanawiać o co chodzi. Powiedziałam, że nie chcę wiedzieć, więc nie chcę. Koniec.
- Błagam, ogranicz z nim kontakty. - powiedział Kuba.
- Znałam go wcześniej od ciebie. Pamiętam go. Ja go potrzebuję. - powiedziałam zdecydowanym głosem.
- Bardziej niż mnie? - spytał.
- Nie wiem... nic nie pamiętam.
- Jak to do cholery możliwe, że pamiętasz jego, a mnie nie?! - krzyknął rozdrażniony.
- Nie wiem... pamiętam wszystko do poznania ciebie. 
- No ale jak to jest możliwe?!
- Musiałam doświadczyć czegoś nieprzyjemnego związanego z tobą. Kłótnia wszystko wyjaśnia.
Poczułam jak się rozluźnia.
- Tylko przyjaciele? - spytał.
- Tak.
- Zawsze tak było?
Wahałam się.
- Nie. - sam dokończył. - Niks, on na ciebie leci.
- Nie. - odpowiedziałam. - On jest taki dla każdej dziewczyny. Dlatego ma powodzenie. Jest słodki.
- To ostatnie mogłaś sobie oszczędzić.
- Czy ty będziesz zazdrosny o każdego z kim zamienię zdanie? Bo jeśli tak..
- To co? - przerwał mi śmiejąc się.
- Skończę to. Nic nie pamiętam, trudne to dla mnie nie będzie.
Od razu się cały spiął. Znowu. Chyba nie myślał, że będę się zgadała ze wszystkim co powie. Nie mam zamiaru znosić jego humorków. Teraz jestem wesoły, ale zaraz będę wkurzony.
- Wychodzę. - chciałam wstać ale on mnie złapał i przytrzymał. - Chcę wyjść. - powiedziałam już wkurzona.
- Ale ja nie chcę. - powiedział szorstko.
- Kim ty myślisz, że jesteś?! - krzyknęłam. - Chcę wyjść, więc wyjdę! 
Jakoś mu się wyrwałam, wzięłam torebkę i już chciałam iść, kiedy on złapał mnie za nadgarstek.
- Ale wrócisz? - spytał cicho z nadzieją.
Teraz nowy humorek?
- Nie wiem. - warknęłam i wyrwałam rękę.
Ruszyłam w stronę wyjścia. On mnie złapał i odwrócił. Powoli zaczynałam się bać i wkurzać. W co ja się wplątałam?

4 komentarze:

  1. superrrr :D jak ty to wymyslasz? ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. wiesz, zawsze można ją wyłączyć. : ) czy dużo pracy.. nie jest to dla mnie jakiś wysiłek piszę to co mi przyjdzie na myśl i wydaje się być interesujące. : )

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś niesamowita! Z niecierpliwością wyczekuję kolejnych postów :D

    OdpowiedzUsuń