- NIESPODZANKAAA!!! –
rozponałam głos Wiktorii. – Czemu tak leżysz?
- Jejku, wystraszyłaś
mnie..
-No dzięki. –
powiedziała zakładając ręce na biodra.
- No przepraszam.. –
powiedział i mocno ją przytuliłam. – Co ty tu robisz? Normalnie rodzice by cię
nie puścili.
- No właśnie…
pokłóciłam się z nimi, dokładnie z mamą, tata wie gdzie jestem. Nie mam zamiaru
się z nią męczyć. Myślałam, że pogodzili się na dobre, ale niee… ona musiała
coś wymyślić..
- Spokojnie, wszystko
będzie dobrze. – powiedziałam próbując ją pocieszyć.
- Przestań, nie wal mi
tu takimi tekstami.. „ wszystko będzie dobrze” , „ będzie lepiej „ . Nie
będzie. Niech oni się rozwiodą, będę miała spokój, zamieszkam z tatą gdzieś i
będzie dobrze.
- Nie mów tak.. Jak
tam Niall? – spytałam pragnąc zmienić temat.
- Ohhh Niall… jest
coraz lepiej, ale boli mnie to, że nie możemy się na razie spotkać twarzą w
twarz.
- Przyjeżdżają
pojutrze.
- Wiem.. ale nie myśl,
że dlatego tu jestem.
- Jesteś tu dlatego.
- No.. może troszkę.
Ale głównie dla Ciebie. Stęskniłam się.
Hahahahah cała ona..
- Ja też.
Strasznieeee. – powiedziałam przytulając ją.
- Daj mi coś jeść,
głodna jestem.
- A to nowość. –
powiedziałam śmiejąc się.
- Przestań! Co tam u
Ciebie?
-A nic.. wszystko jak
zawsze..
- Poznałaś kogoś! –
jejku, ona mnie zna aż za dobrze.
- No…
I jak na zawołanie
rozległ się dzwonek do drzwi. Wiktoria spojrzała na mnie pytająco. Nagle jej oczy
się zaświeciły.
- Otworzę! – krzyknęła
i zaczęła biec w stronę drzwi.
Kocham ją.
Poszłam w jej stronę,
ale wolniejszym krokiem. Usłyszałam jak rozmawiają.
- A ty kim jesteś? –
Wiktoria.
- Jaa? Znajomym. –
odpowiedział Kuba. Słyszę, że jest zdezorientowany.
- Mam nadzieję, że nie
podrywasz mojej dziewczyny. – powiedziała Wiktoria poważnym tonem.
Próbowałam się nie
roześmiać.
- T-twojej dziewczyny?
Monika to twoja dziewczyna?
- Taaaak. Nie
wiedziałeś, że jest lesbijką?
- Yyy nie.. to jak
jest zajęta to wpadnę kiedy indziej.
Dobra, koniec
przedstawienia.
- O cześć Kuba. Widzę,
że poznałeś już Wiktorię. – powiedziałam, śmiejąc się.
- Tak, może was
zostawię same. – powiedział. Kurde, wziął to na serio.
- Może nie… lubię
różne przygody.. – powiedziała Wiktoria. Zgromiłam ją wzrokiem. – A ty jesteś
całkiem niezły. – zlustrowała go od góry do dołu. On się zaczerwienił.
- Wiki, już wystarczy.
– powiedziałam.
On patrzył się na nas
z wielkimi oczami. Ona złapała mnie za tyłek. Hahahahha, co za idiotka.
- To jest moje. –
powiedziała patrząc na niego groźnym wzrokiem.
Nie wytrzymałam.
Wybuchłam śmiechem. Ona zaraz po mnie.
- Wybacz… już nie
mogłam… hahhaha. – powiedziała Wiki.
Kuba stał osłupiały.
- Wybacz Kuba, proszę
Wiktorii. Lubi wrabiać ludzi. – powiedziałam powstrzymując śmiech.
On nadal nic nie
mówił.
- No powiedz coś. –
powiedziała Wiktoria. – Mam nadzieję, że nie jesteś zły.
On nadal stał z
poważną miną. Super.
- Kuba. Proszę,
powiedz coś.
Nic nie dało. Nie wiem
co się dzieje. Nagle Wiktoria dała mu kuksańca w bok. Zgiął się.
- A to za co?! –
krzyknął.
- Sprawdzałam czy
żyjesz. – W.
- No nie wiem czy to
był dobry wybór. – K.
- Dlaczego? – W.
- Bo teraz mam ochotę
uderzyć ciebie. – K.
Otworzyłam szeroko
oczy. Wiktoria też.
- Spokojnieeee… nie aż
tak! Nie mówiłem poważnie.
Wypuściłam powietrze z
płuc. Nawet nie zauważyłam, że wstrzymuję powietrze.
- Ale może masz
łaskotki.
Wiktoria odruchowo
zakryła szyję.
- O taaak. –
powiedziałam.
Kuba uśmiechnął się w
ten swój chytry sposób.
- Lepiej uciekaj.
Wiktoria zaczęła
uciekać, a Kuba rzucił się w pościg. Zamknęłam drzwi. Jakby to było coś
normalnego. Wika go polubi. Ciekawe.. i zaczęłam się zastanawiać czy ja go
kocham… Nie.. za wcześnie. Jednak coś czuję, że tak. Nie jestem z tego
zadowolona. On może nic do mnie nie czuć. Usłyszałam pisk. Złapał ją. Biedna
ona. Poszłam przygotować ulubioną sałatkę Wiktorii. Sałata, serek wiejski,
parówka…
- Ooooo moja sałatka.
– powiedziała Wiktoria podchodząc do mnie. Była cała czerwona na twarzy.
- O, akurat
zgłodniałem. – powiedział Kuba, także czerwony.
Ja się tylko
uśmiechnęłam.
- Nawet nie wiesz jak
ona dobrze gotuje. – powiedziała Wiki.
- No nie miałem okazji
sprawdzić.
- Robi najlepsze
omlety na świecie.
- Bez przesady. –
powiedziałam.
- Co bez przesady?!
Pamiętasz jak mój tata chciał wszystko zjeść?
- No twój tata, to
zjadłby wszystko. – powiedziałam, śmiejąc się.
- Haha, to prawda. –
powiedziała też się śmiejąc.
- I gotowe. –
powiedziałam podając miskę z sałatką Wiktorii.
- Dzięki. –
powiedziała i wzięła sobie widelec.
- A ty co chcesz? –
spytałam Kuby.
- Ona to wszystko zje
sama? – spytał ze zdziwieniem.
- Jakiś problem? –
powiedziała Wiktoria z pełną buzią.
- Tak, owszem. A ty
czego chcesz?
- Hmm… omlety.
- ile?
-3.
-Ok.
- Dziękuję. – dał mi
buziaka w policzek.
Nie pokazałam zdziwienia.
Ale byłam bardzooo zdziwiona.
Po 10 minutach omlety
były gotowe.
- Smacznego. –
powiedziałam dając Kubie talerz z omletami.
- A przyniesiesz mi sok? – spytał Kuba.
- A mi wodę? –
wtrąciła Wiktoria.
Poszłam do kuchni.
Założyłam fartuch, wzięłam tacę, postawiłam na niej szklankę z wodą i szklankę
z sokiem. Weszłam tak do jadalni.
- Czy życzą sobie
państwo coś jeszcze?
- A co pani poleca? –
spytała Wiki.
- Mamy zestaw dla par,
SPAGHETTI! – odpowiedziałam.
- Hmm… lubię
spaghetti, a ty Kuba? – spytała Wiki.
- Bardzo!
- Przykro mi, ale
wyszedł już makaron. – powiedziałam smutnym głosem.
- Ja mogę skoczyć do
sklepu.
- Chce ci się? –
spytałam z niedowierzaniem.
- Jasne. – wstał. –
Zaraz wrócę.
- Ok.
I wyszedł. Nie
spodziewałabym się. Może Wiki mu się spodobała?
- Nie, nie spodobałam
mu się. – powiedziała odgadując moje myśli. – On jest w tobie zakochany po
uszy. To po nim widać.
- Niee.. za krótko się
znamy.
- Dobrze wiesz, że tak
jest, przestań zaprzeczać.
- Jejkkuuu… nie wiem
Wiki, nie wieem…
- Ale ja wiem..
- TY COŚ WIESZ! Co ci
powiedział?
- Mii…? Nic..
- Mów!
- No powiedział… że
stał tak, bo próbował nie dopuścić do siebie myśli, że mogłabyś być z kimś
inny.
- Łżesz. Podle łżesz.
- Wcale nie. –
podniosła ręce w geście obronnym.
- Czy ty nie widzisz jak
on na ciebie patrzy?
- Nie.
- No to jak przyjdzie ,to
zauważ.
Nagle moje myśli
zaczynają biec tak bardzo szybko. Przypominam sobie każdy jego uśmiech w moją
stronę. Może Wiktoria ma rację…
- Już jestem! –
usłyszałam jego głos. Wiktoria posłała mi jednoznaczne spojrzenie.
- Tu jest makaron.
- Chodź Wiks, pomożesz
mi.
- Ok.
***
- Koniec. Która
godzina?
- 22.15 . Całkiem
niezły czas. – powiedział Kuba.
- Jejku już późno…
- Film włączony, dawaj
to spaghetti! – usłyszałam głos Wiktorii dochodzący z salonu.
- Juuuż! – wzięłam miskę
do ręki.
- Daj, ja ją wezmę. –
powiedział Kuba.
- Jeśli chcesz.. – dałam
mu miskę.
Uśmiechnął się. Może
Wiktoria ma rację…
„Skoro jej tak
powiedział, to raczej jasne!” – znowu moja podświadomość.. nie lubię jak się
wtrąca. Ale teraz muszę ( z niechęcią ) przyznać jej rację.
- Idziesz? – spytał Kuba,
patrząc się na mnie.
Jejku on na mnie
czeka, a ja stoję jak głupia.
- No jasne, jasne. –
powiedziałam rumieniąc się.
On tylko się
uśmiechnął się… Ile my się znamy? 3 dni. To bardzo krótko… ale czas się nie
liczy. Usiadłam na kanapie.
- Co oglądamy? –
spytałam. Oby nie horror.
- Obejrzymy jakiś
horror, proszęęęęęęę.. – powiedziała Wiki..
Kuba zaczął się śmiać.
- Dobrze wiesz, że nie
lubię. – powiedziałam.
- Ale ja uwielbiaaaam!
- Dla mnie może być.
Ostatnio było fajnie. – powiedział Kuba ciesząc się.
- Przegłosowane
skarbie. – powiedziała Wiki. – Przykro mi.
- Super. –
powiedziałam obrażonym głosem.
- No już się nie
gniewaj. Chodź tu. – powiedział Kuba, odsłaniając koc, bym usiadła koło niego.
Usiadłam, a on mnie
objął. Od kiedy jest taki śmiały? Wiktoria musi przyjeżdżać częściej, bo
uwielbiam być w jego ramionach.
***
Jejku ten film jest
okropny! Cały czas wtulam się do Kuby i zasłaniam oczy. Ten drań się ze mnie
śmieje. O nieme, nieme fuu! Jej oko!! Nie… bleh.. nie mogę. Zamknęłam oczy. Znowu.
Nie otworzę ich. Nie ma bata. Spać mi się chce.. ale nie zasnę… nie zasnę. Niee…
no.. zasnęłam.
***
Obudziłam się w ramionach Kuby. Niósł mnie na
górę.
- Będzie spać z Tobą, ok?
- No raczej. – odpowiedziała mi Wiktoria.
Przypomniało mi się jak znalazłam go wtedy w
kuchni.. o nie.. Odłożył mnie na łóżko, a ja przyciągnęłam go do siebie, w taki
sposób, że musiał się położyć.
- Mmm-mm.. – powiedziałam przecząc. – Z tobą.
- Oook… - powiedział zaskoczony Kuba.
Został tak obok mnie. Przytuliłam się do niego.
Wiktoria wyszła. Poradzi sobie. I znowu zapadłam w sen.
________________________________________________________________________________
dziś dłuższy, a to dlatego, że nie będzie mnie przez tydzień, gdyż oddaję laptop do naprawy! : c więc następny wpis może dopiero w weekend. ;c
KOMENTOWAĆ I POLECAĆ INNYM! MOTYWUJCIE MNIE! xx
Kocham Was. ♥
________________________________________________________________________________
dziś dłuższy, a to dlatego, że nie będzie mnie przez tydzień, gdyż oddaję laptop do naprawy! : c więc następny wpis może dopiero w weekend. ;c
KOMENTOWAĆ I POLECAĆ INNYM! MOTYWUJCIE MNIE! xx
Kocham Was. ♥
Cudo! Uwielbiam jak piszesz :D
OdpowiedzUsuńlubie lubie .... kocham !<3
OdpowiedzUsuńFajny rozdział,im dłuższe tym lepsze :D
OdpowiedzUsuńoooo :c Ja bym tak nie przeżyła bez kompa ;3
ja tu myślałam, że jakiś koleś wyskoczy :( ;p
OdpowiedzUsuńFajowo! Zapraszam do mnie na http://deffy-life.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń