poniedziałek, 1 lipca 2013

XXXVI

Bardzo Was przepraszam, ale blogger coś się psuł i zamiast tekstu były jakieś kreski. Teraz rozdziały będą regularnie co drugi dzień. : )


- Widzisz, nawet jako przyjaciółka się sprawdzasz. – zaimprowizowałam. – Zagrałam właśnie jedną z naszych słuchaczek, która chciała by Beyonce jej coś doradziła. Wszyscy kochamy Beyonce, bo jak tu jej nie kochać? Mamy nadzieję, że dostarczyliśmy wam trochę rozrywki, fajna była świadomość słuchania rozmowy za kulisami? Komentujcie na naszej stronie na facebooku! Jesteśmy ciekawi waszej opinii. – Spojrzałam na zegarek. Jeszcze minuta. – A teraz już naprawdę dziękujemy Beyonce, kochana, byłaś świetna, nie możemy się dziwić, że uwielbia cię tyle osób!
- Dziękuję bardzo, miło było uczestniczyć w tym eksperymencie.- zrozumiała o co chodzi.
- A teraz głos przejmie Josh…
- Już. Koniec. – usłyszałam w słuchawce.
- Cholera. – syknęłam.
- Przepraszam kochanie, nie powinnam zadawać ci takich pytań, gdy siedzimy przy mikrofonach… - zaczęła Bey.
- Błagam, przestań, to wina techników, powinni nas wyłączyć, gdy słyszeli co się dzieje.. – jęknęłam.
- Brak profesjonalizmu. – powiedziała Beyonce.
- Może odsuńmy się od tych mikrofonów, co? Może chcesz herbaty? – zaproponowałam.
- Jasne. – uśmiechnęła się.

***

Weszłam do domu. Ciekawy dzień pracy… Boże, jeszcze nigdy nie zrobiłam takiego głupstwa. Jak mogłam nie zauważyć, że jeszcze nadajemy? I jakim cudem tak krótko nam to zajęło? I dlaczego do cholery nikt nas nie wyłączył, gdy jej podziękowałam? Może Kuba wyłączył radio, gdy to zrobiłam? Jeśli to słyszał… Rozległo się pukanie do drzwi i bez odpowiedzi ktoś wszedł. Już wiem kto to. Bo kto inny? Uspokój się, nic ci nie będzie, nic ci nie zrobi. Najwyżej się pokłócicie.
- CO TO MIAŁO BYĆ? – usłyszałam.
Odwróciłam się.
- Które? – spytałam, mając nadzieję, że chodzi mu o coś innego.
- NO A KTÓRE?! JAK MOGŁAŚ PORUSZYĆ TEN TEMAT..
- Nie wiedziałam, że nadal nadajemy, ok? Za wcześnie skończyliśmy, obie myślałyśmy, że nas wyłączyli. – przerwałam mu.
- Serio? Jesteś chyba inteligentna, możesz zauważyć, że światełko nadal się świeci!
- Zrozum, że zadałam jej wszystkie pytania! Miałam tylko je i jak wcześniej je ćwiczyłam zajmowały o wiele dłużej. Specjalnie kazałam jej przed wywiadem się długo wypowiadać.
- Super i dlatego właśnie, przez twoją głupotę, wie o mnie i jaki jestem kilkaset tysięcy osób. W tym kilka znanych!
- Przez moją głupotę?! Owszem, nie zauważyłam, że nadal jesteśmy live, ale gdybyś wtedy nic mi nie zrobił, to nie byłoby problemu! Więc jakim cudem krzyczysz na mnie?!
- Dobra, moja wina, ale kurwa to chyba nie jest temat na wizję!
Zdenerwowałam się.
- ZROZUM, ŻE NIE WIEDZIAŁAM, ŻE LUDZIE TO USŁYSZĄ! CO MAM CI JESZCZE POWIEDZIEĆ? NO CO?! STAŁO SIĘ. Trudno.
- TRUDNO?! – teraz on podniósł głos. – SERIO? SZKODA, ŻE JESZCZE MOICH DANYCH NIE PODAŁAŚ!
Mam dosyć. Odwróciłam się i poszłam na górę.
- Gdzie ty idziesz?! Nie skończyłem jeszcze! – ruszył za mną.
- Ale JA tak!
- Nie zachowuj się jak dziecko! – złapał mnie za rękę.
Odwróciłam się.
- TO ZROZUM, ŻE NIE ZWALA SIĘ SWOICH BŁĘDÓW NA INNYCH!
- SWOICH BŁĘDÓW? NIE WIEDZIAŁEM, ŻE PRACUJĘ W RADIU.
- Faktycznie, tam się nadajesz. – powiedziałam.
- Co?
- NIE NADAJESZ SIĘ DO RADIA! – krzyknęłam mu w twarz.
- A to niby dlaczego?
- Bo trzeba umieć przede wszystkim słuchać.. a i być trochę bardziej inteligentnym i opanowanym.
- Sugerujesz, że nie jestem inteligentny?
- NIE! – krzyknęłam sarkastycznie. – Tak długo ci zajęło dojście do tego?
- No nie wiem.. ja umiem odróżnić czy światło się świeci czy nie!
- Etap przedszkola? Serio?
- Etap, który chyba pominęłaś.
- Etap, kiedy wolałam siedzieć w domu z rodziną? Hmm.. możliwe.
- Sugerujesz coś? – warknął.
- Jakżebym śmiała?
- Zrobiłaś to specjalnie, prawda? Specjalnie mnie ośmieszyłaś. Jeszcze przy niej!
- Nie musiałam tego robić. SAM TO ZROBIŁEŚ.
- Będziesz mi to za każdym razem szmato wypominać?!
„Szmato” ? !
- Taki mam zwyczaj, wypominam męskim dziwkom to co robią. Przyzwyczajenie!
Spojrzał na mnie z nienawiścią. Patrzyłam na niego tak samo.
- I co teraz zrobisz? – spytałam. – Uderzysz mnie?
Podniósł rękę i to zrobił.
- Na życzenie. – warknął. – JESZCZE?
Patrzyłam na niego. Do wściekłości doszło przerażenie.
- SPYTAŁEM SIĘ CZY JESZCZE, DZIWKO!
Co w niego wstąpiło?
- Nie. – powiedziałam z bólem.
Wyrwałam się, wbiegłam na górę i zamknęłam się w pokoju. Przez taką głupotę tak się pokłócić? Przez taką błahostkę? Żeby tak się wyzywać? Położyłam się na łóżku. Zaczęłam myśleć nad tym co powiedziała Beyonce. Może miała rację? Powinnam go zostawić. Moja psychika jest ważniejsza od serca. Popatrzyłam na pierścionek. W tym momencie bardzo chciałam z nim skończyć. Z drugiej strony tego nie chciałam. Nie chcę być sama. Nie chcę być bez niego. On jest dla mnie ważny. Jest prawie najważniejszy. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Wzięłam go i odebrałam.
- Hej Niks! – to Harry. – Odpal laptopa, wysłałem ci własną piosenkę! Rozumiesz?! Nagrałem z Samem własną piosenkę! Własne słowa, uczucia.
- Hej, rozumiem. – odpowiedziałam. – To super, ale co z zespołem?
- Nic. Tak jak zawsze. Niedługo podpiszemy umowy, że możemy działać jako jednostki. Wreszcie! Kocham zespół, ale jestem osobnym człowiekiem, nie chcę być uzależniony od zespołu.
- Rozumiem. – odpowiedziałam i włączyłam laptopa. – Zaraz jej posłucham.
- Nie rozłączaj się. Chcę słyszeć twoją reakcję.
- Ok. – powiedziałam i zalogowałam się gmaila.
Kilka maili, ale interesował mnie tylko ten z piosenką. Weszłam i włączyłam. (jeśli chcecie: http://www.youtube.com/watch?v=rDqoIhiUJp4 . polecam, jest piękna) Łzy same zaczęły spływać po mojej twarzy.
- O Harry. – jęknęłam. – To jest piękne.
- Czekaj, ty płaczesz? – spytał zdziwiony. – Nie o to mi chodziło, nie płacz, nie o to mi chodziło. Coś się stało?
- Nie nic. Po prostu jest śliczna. Nawet nie wiesz jak bardzo chcę cię przytulić teraz.
- Zawsze możesz to zrobić. – wiedziałam, że się uśmiechnął. Czułam to.
- Wiesz.. nie za bardzo.. jesteś teraz gdzie indziej, ja gdzie indziej. Nie sprzyja to przytulaniu.
- Chcesz się spotkać? – spytał. – Możemy pójść do ulubionej kafejki na kawę.
- Wiesz co? Z chęcią.
Mam nadzieję, że Kuba sobie poszedł. Spojrzałam w lustro. Nie jest tak źle.
- Za pół godziny? –spytał Harry.
- Ok. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Ogarnęłam twarz, wzięłam torebkę i wyszłam na korytarz. Nikogo nie było. Wyszedł. Poczułam ukucie w sercu. Wyszedł nawet mnie nie przepraszając? To nie jest do niego podobne. Zawsze mnie przepraszał. Nie rozumiem. Jak można się pokłócić o coś takiego? Przecież nikt nie wie kim jestem, nikt nie wie kim jest on i chyba dobrze to zakończyłam improwizując. Nic wielkiego się nie stało, a on… A on zachował się okropnie. Wyszłam i udałam się spacerkiem w nasze ulubione miejsce. Harry już siedział przy stoliku, przy którym siedzieliśmy zawsze. Świetne jest poczucie, że ma się takiego przyjaciela.
- Hej. – uśmiechnęłam się.
- Cześć. – podszedł i mnie przytulił.
Objęłam go i długo nie puszczałam. Oh Boże, dziękuję ci za moich przyjaciół.
- Niks? – mruknął.
- Hm?
- Co jest.
- Nic takiego. – odsunęłam się i usiadłam. – Tylko małe komplikacje. – posłałam mu fałszywy uśmiech.
- Słyszałem wywiad.. Gdybym cię nie znał, to uwierzyłbym, że to nie była prawdziwa rozmowa. Serio. Więc nie masz się czym martwić.
- Chciałabym.. – jęknęłam. – Chciałabym, żeby Kuba myślał tak samo jak ty.
- Co zrobił?
- Dostał furii. Była tylko trochę mniejsza od tej z doniczkami.
- Za coś takiego? Przecież to nienormalne! – zbulwersował się.
- Wiem… ale to moje życie.
- Niks, skończ to jak najszybciej.
- Nie mogę..
- Wiem, że ci zależy, ale on niedługo ci coś zrobi. Ludzie się nie zmieniają. On może być tylko gorszy.. dlatego lepiej będzie..
- Posłuchaj. Nawet nie wiesz jakbym chciała. Chciałabym mieć normalnego chłopaka. Żeby to zrobić, musiałabym zerwać z Kubą. Tylko widzisz, tu pojawia się komplikacja.. NIE MOGĘ. Ja jednego dnia bez niego nie wytrzymuję. Cholernie się wkręciłam, kocham go. On potrafi być zupełnie inny… jest inny. Nawet nie wiesz jak dawno nie miał napadu złości… zdążyłam już zapomnieć, że w ogóle je miał.
- Ale one wróciły. Z większą siłą. Niks, dobrze wiesz, że cię kocham i chcę dla ciebie jak najlepiej. Wszyscy tego chcemy. Zmieniłaś się. Nie jest już taka niezależna. Nie wiem czy to dobrze czy źle… bo przecież miłość jest wspaniała… ale on przesadza. Normalnie dawno byś to skończyła.
- No właśnie..- jęknęłam. – Normalnie. Już nic nie jest normalne.
- Będzie dobrze. Musisz tylko trochę pomyśleć..
- Nie chcę myśleć. Nie mogę myśleć. Gdy to robię od razu się gubię. To wszystko jest tak popieprzone, że mój mózg nie nadąża. Dlatego słucham się serca.
- I robisz dobrze. Może po prostu słuchaj się głębiej.
- Nie wiem czy się da. Może zmieńmy temat?
- Jeśli chcesz..
- Co cię wzięło żeby napisać tą piosenkę? I ją nagrać?
- Po prostu siedzieliśmy z Samem i tak wyszło. Napisaliśmy, on nucił jakąś melodię, więc nagraliśmy. Zrobiliśmy to kilka miesięcy temu.. Kiedy podpiszę tą umowę, piosenkę usłyszą wszyscy fani.
- Nie boisz się ich reakcji? – spytałam zdziwiona.
- Jasne, że tak. Mam nadzieję, że im się spodoba. Oby nie zaczęli panikować, że zespół się rozpada, itp. Oni lubią histeryzować i wymyślać niestworzone rzeczy.
- Niestety. Tacy są ludzie. Raz coś wymyślą i już nic ani nikt nie wybije im tego głupstwa z głowy.
- Ale i tak ich kocham. Niestety naturę ludzką posiadają też nasi fani.
- To dobrze. Nic co idealne nie jest dobre.
- Oprócz czekolady.
- Oprócz czekolady. – powtórzyłam z uśmiechem.
Akurat przyszła kelnerka z dwoma gorącymi czekoladami z bitą śmietaną.
- Zamówiłeś? – spytałam zdziwiona.
- Tak. – uśmiechnął się.- Stwierdziłem, że poprawi ci humor.
- Dziękuję. – też się uśmiechnęłam

***

- Muszę znaleźć tą gazetę. – jęknęła Pati. – Jest tam ponoć świetny wywiad z Ronaldo.
- Szukaj, szukaj, może znajdziesz. – zaśmiałam się.

Byłyśmy z Pati po zajęciach w sklepie z gazetami. Tak, jak już powiedziała, szuka gazety. Przelatywałam wzrokiem po okładkach, gdy coś przykuło moją uwagę. Wzięłam gazetę do ręki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz