poniedziałek, 8 lipca 2013

XXXVIII

- Hej kochanie. – usłyszałam głos Kuby.
Odwróciłam się przodem do niego. Uśmiechał się do mnie, odwzajemniłam uśmiech.
- Hej. – odpowiedziałam.
Złapał mnie za rękę i splótł nasze palce. Zaczął smyrać mnie po knykciach.
- Kocham cię. – powiedział.
- Ja ciebie też.
Pochylił się i delikatnie mnie pocałował. Jejku, nie sądziłam, że wczoraj tak szybko zasnę. To jednak jest męczące.
- Dziękuję. – powiedział.
- Za co?
- Za to, że się zgodziłaś, że tak bardzo mi ufasz.
- Nie ma za co. – odpowiedziałam zmieszana.
- Doceniam to co dla mnie zrobiłaś.
- Jejku, nie mów o tym jak o jakimś ryzykownym przemycie. To była też przyjemność dla mnie.
- Mówisz? – zaśmiał się. – To może jeszcze raz?
- Wiesz.. wolałabym troszkę odpocząć. – zaśmiałam się. – Jestem troszkę obolała.
Spoważniał.
- Co cię dokładniej boli?
- Zgadnij. – zaśmiałam się.
- Byłem delikatny?
- Tak, skończ już to.
- Nie lubisz o tym rozmawiać? – uśmiechnął się.
- Nie za bardzo.
- No dobrze więc. – zaśmiał się.
Przyciągnął mnie do siebie i leżałam oparta o jego tors. Wodził palcami po moim udzie, a ja nie wiedziałam co myśleć. Nie chciałam nic myśleć. Wabiła mnie słodka nicość i chciałam, żeby tak zostało. Mam dość problemów, przejmowania się tym wszystkim. On się denerwuje, ja się denerwuję i tak w kółko. Dlaczego nie może być słodko i spokojnie? NORMALNIE?
- Wiesz, że musimy iść na zajęcia? – spytał.
Jęknęłam. Ostatnia rzecz, jakiej pragnę. Piątek. Zaraz weekend. Będzie dobrze.
- A potem do pracy..
- Ugh, niee… - jęknęłam.
- Dostaniesz jedzenie. – zaśmiał się. – Jak chcesz, to będę mógł ci coś przywieźć.
- Ok. – usiadłam. – Chcę!
Kuba się zaśmiał i nadal leżał. Ależ on jest przystojny, no nie da się nie podziwiać jego urody. Po prostu się nie da. Patrzysz na niego i nie możesz uwierzyć, że jest ktoś tak przystojny… i że jest twój. To jest najdziwniejsze. Patrzysz na niego, jakiś grecki bóg, patrzysz na siebie i… brak słów. Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Siadłam na nim okrakiem i spojrzałam na niego z góry. Patrzyliśmy tak na siebie nie wiem ile. Cisza mi nie przeszkadzała. Jemu raczej też nie. Podniósł się i zatrzymał twarz.
- Kocham cię. – powiedział bezgłośnie.
- Ja ciebie też. – odpowiedziałam, też nie wydając z siebie żadnego dźwięku.
Pochylił się i delikatnie mnie pocałował. Bardzo delikatnie, jakby aksamit dotykał moich ust. Nie potrafiłam mu się oprzeć. Tak bardzo mi na nim zależało. Wplotłam palce w jego włosy i delikatnie je pociągnęłam. Poczułam jego uśmiech. Szybko się przekręcił i teraz ja byłam pod nim. Popatrzyłam na niego i chytrze się uśmiechnęłam. Wydawał się być rozbawiony. Wiedział co chcę zrobić? Szybko chwyciłam poduszkę i go uderzyłam. Spojrzał na mnie zaskoczony, ale nie miał czasu, bo znowu go uderzyłam i zrzuciłam z siebie. Zaśmiał się. Zaczęła się walka. Dziwnym trafem wygrywałam. Czyżby dawał mi wygrać? Przestałam go bić.
- Dajesz mi wygrać? – spytałam.
- Nie. – powiedział poważnie. – Jesteś silniejsza niż myślisz.
- To dobrze, bo..
Nie zdążyłam dokończyć, bo uderzyła mnie poduszka. Zaśmiałam się.

***


- Monika, chodź do mnie. – zawołał mnie Nick.
To pewnie w sprawie tej głupiej wpadki z wczoraj. Cholera, boję się. Chyba nie będę miała przez to problemów… Weszłam do pomieszczenia i usiadłam na wskazanym miejscu.
- Jak pewnie się domyślasz, chodzi o wczorajszy wywiad… - zaczął. – Ale to nie ja będę o tym z tobą rozmawiał, tylko szef, więc poczekaj tu, zaraz przyjdzie. – wyszedł.
O kuźwa… skoro szef chce ze mną porozmawiać, to nie jest dobrze. Szef (Patrick) wszedł do środka.
- Witaj Moniko, Nick ci już powiedział, dlaczego cię tu sprowadziłem. Byłem zaskoczony, gdy usłyszałem co wczoraj zrobiłaś. Nie spodziewałem się tego, Nick cię polecał, mówił, że jesteś profesjonalistką… było nam powiedzieć…
- Ja nie chciałam, żeby.. – przerwałam mu.
- Daj mi skończyć. – przerwał mi. – Jeżeli chcesz robić eksperymenty, to mów, że takowe planujesz. Musimy być przygotowani na takie rzeczy.. Cóż, cieszmy się, że ludziom się to spodobało. Mimo, że jestem wściekły za to co zrobiłaś, muszę wprowadzić twój pomysł w życie. Od dzisiaj jesteś odpowiedzialna za rady gwiazd dla słuchaczy.
Otworzyłam szerzej oczy. CO?! SERIO?!
- O jejku… dziękuję… i przepraszam. Po prostu szybciej skończyłyśmy i odegrałyśmy małą scenkę. To wyszło troszkę spontanicznie.. Nie planowałam tego nawet. Nie sądziłam, że ludziom się spodoba. Wow.
- Tak, wow. – powiedział. – Wow też, dlatego że wymyśliłaś coś tak dobrego na szybko. Inni musieliby sporo się zastanawiać, żeby to wymyślić.
- Czasami mam takie prześwity. – zaśmiałam się. – Cieszę się bardzo. Naprawdę.
- Wierzę. – powiedział.


***


- Szkoda, że nie mogłem wczoraj wpaść. – powiedział Kuba przytulając mnie.
- Nic się nie stało.. Co prawda liczyłam na dobre jedzenie, ale cóż. Przeżyłam.
- Haha, dzięki, myślałem, że się stęskniłaś.
- No oczywiście, że się stęskniłam. – powiedziałam.- Ale masz coś do jedzenia?
Roześmiał się.
- Może mam, może nie… jak nie przestaniesz o tym gadać, to nie dostaniesz.
- Jak możesz… - udałam oburzenie.
- Normalnie. – pocałował mnie w policzek.
Siedziałam mu na kolanach. Znajdowaliśmy się na kanapie, w salonie Kuby. Była sobota, a Kuba właśnie wrócił z pracy.
- Co u ciebie? – spytał. – Nie było problemów wczoraj? Wiesz, związanych z..
- Nie. – przerwałam mu. – Właśnie… Patrick był trochę wkurzony.. ale.. dał mi osobny program. Rady od gwiazd dla czytelników. „Gwiazdy ci doradzą”.
Patrzył na mnie zaskoczony.
- Wiem, że to dziwne, zupełnie się tego nie spodziewałam…
- Dali ci osobny program? – spytał z niedowierzaniem. – Żeby posłuchać problemów innych?
- Żeby doradziły im ich inspiracje. Wiesz, gdy podziwiasz kogoś, rada od tej osoby jest jak złoto.
- Głupota. Dzięki temu, ludzie będą mogli się pośmiać z problemów innych.
- Naprawdę tak to odbierasz? – spytałam zdziwiona.
- Tak. Twoi szefowie nie mają problemów. Mają kasę i idealne życie. Nie wiedzą co to problemy.
- Nie oceniaj ich tak. Pochopna ocena nigdy nie jest dobra.
- Po co ludzie będą opowiadać gwiazdom swoje problemy? To nie jest dobry pomysł, gwiazdy też normalni ludzie, lepiej iść do przyjaciela.
- Ale jeśli kogoś podziwiasz, to co robi…
- Ale ty jesteś naiwna.- przerwał mi.
- Albo ty pesymistyczny. – zauważyłam.
- Raczej realistyczny. Jestem realistą.
- Nie wiem… chyba przesadzasz..
- Nie przesadzam. Myślałem, że jesteś mądrzejsza… Chcą zarobić na ludzkich problemach. – warknął.
- Przesadzasz zdecydowanie. – powiedziałam spokojnie.
- Nie widzisz tego? Jeszcze będziesz to prowadzić… nie wierzę…
- Posłuchaj, skoro gwiazdy to też normalni ludzie, to mogą normalnie doradzić. Jeżeli kogoś słuchasz, lub podziwiasz za zachowanie to jesteś ciekawy co powie. Ludzie są tam anonimowi…
- Nie wierzę, serio jesteś tak głupia? To wszystko dla kasy! DLA KASY!
- Uspokój się… - powiedziałam nadal spokojnie.
- Nie mogę.. Powinnaś porzucić ten pomysł.
- Przestań już. Nie porzucę go, jest dobry.
- Dobra, jak wolisz. – jęknął.


***


- Już jestem! – krzyknęłam wchodząc do studia.
- PROSZĘ STĄD WYJŚĆ! – usłyszałam krzyk.

Co jest? Dobiegało to z gabinetu szefa. Nagle drzwi się otworzyły i wyszedł Kuba. KUBA?! Podtrzymywany przez ochroniarzy.. Szlaaag.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz